Pustka w głowie jak w życiu. Taki
moment, kiedy nie czuje się nic. Do tego nic się nie myśli. Znacie
to ? Jakieś wydarzenie i bam ! Emocjonalna pustka. Co to jest? Czy
się nie wierzy w to co się właśnie stało? Przecież to nie może
być prawda. Twój umysł sie broni. Nie dopuszcza do siebie żadnej
myśli bo gdyby ją dopuścił to byłaby właśnie TA myśl przed,
którą się broni. Co za ironia... I ten chory śmiech bezsilności.
Kiedy już nie możesz płakać bo przecież nic nie czujesz, więc
się śmiejesz ze swojego losu. Haha ale ... Zatrzymujesz to w sobie.
To źle. Lepiej to wyrzuć ale jak? Jak nie chcesz płakać tylko się
śmiać. Śmiech szaleńca. Haha ale to życie jest zabawne. Tak
jest, dokładnie. Czy czujesz mój ból? Nie, wiem że go nie czujesz
bo nie jesteś mną. Możesz tylko się domyślać i powiedzieć "o
jejku, ale ten ktoś musi czuć się źle. <kolejna strona,
załaduj>" A przecież to ma wpływ na tą jednostkę. Ale
każdy ma swoje życie i sprawy, przecież to zrozumiałe. Tylko Ja i
moje JA. Skoro tak to czemu potrzebujesz kogoś innego by żyć? Po
co ci sens, cele, marzenia? Żyj dla swojego JA, które tak kochasz.
Proste, co? Nie.
Chcę krzyczeć ale nie moge. Chcę
chcę i mogę ale to hałas. Czekaj no poduszka ! Tak tak pani
psycholog mówiła jak krzyczeć to w poduszkę !! Muzyka gra. Nie
jednak i tak głośno jak w poduszke. Co za dupa ! I taking a ride
with my best friends ! Fellings OFF !
Przestaje wierzyć w miłość. Tak mi
się wydaję choć wiem, że ona zawsze była i zawsze będzie ze
mną. Przyjdzie sama we właściwym czasie albo i nie? Co wtedy? Żyj
żyj nadzieją. Umiera ostatnia. Nie ona umiera razem z tobą a ty
właśnie umierasz we wnątrz. Tysiąc pomysłów na sekunde, zresztą
jak zawsze. To nic dziwnego. Ale teraz 999 z nich są obronne. Wie
schoen, że mój umysł tak się dostosowuje. To wręcz przerażające.
Tak rodzą się mordercy. Są bez uczuć jak puste naczynie i taka
też jestem. Tłumie wszystko w sobie. Kiedyś po jakimś czasie
wybuchałam płaczem a teraz. Kiedy ja ostatni raz płakałam? Ponad
rok temu, gdy umarła prababcia ale nie na pogrzebie. Gdy zapaliło
się światło znów same. Wtedy. To było ponad jebany rok temu.
Nawet nie potrafie doprowadzić się do łez w sumie. Nawet jak chce
by pokazać komuś, że cierpie to nie potrafie. Nie czuje nic.
Cierpie ale nic nie czuje. To cierpienie głuchnie we mnie i to
odrazu. Czy to normalne? Niech ktoś wpisze mnie na liste
potencjalnych morderców. Bo nie ma w moim życiu nic co mnie
porusza. W sumie jest. Zapach trawy, wspomnienia dzieciństwa, gdy
nie było się jeszcze dotkniętym doświadczeniami, poruszają mnie
rozmaite kolory nieba albo ich brak w noc. Tylko takie rzeczy. Jestem
pełna ninawiści. Ale dziś. Kocham ludzi, choć są idiotami. Ale
kim ja sama jestem? Również takim idiotą w śród innych. Jedyne
co mnie trzyma to myśl, że pod codzienną przykrywą ludzie jednak
mają przemyślenia jak ja. Że się tylko maskują a wewnątrz sa
całkiem inni. Szkoda, że powstały maski bo bez nich byłoby
napewno przyjemniej.
Odrazu lepiej jak człowiek sobie
popisze. Polecam, JA !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz